27.10.2012

Prolog

Prolog
   
Była ciemna, deszczowa noc. Woda lała się z nieba litrami. Wicher wiał, dudniąc boleśnie w blaszane dachy i strącając osłabione liście z drzew. Na jednej z ulic małego miasteczka, nie było wcale ludzi. Wszyscy siedzieli w domach, pubach restauracjach. Ni żywego ducha. No bo kto normalny wychodziłby w taki mróz na zewnątrz? Pod brzózką siedział mały chłopiec. Skulony z zimna, przemoczony, okryty jedynie podziurawionym kocem, płakał cichutko, tak, żeby nikt go nie usłyszał. Przyciskał do siebie małego, szarego kotka, który ogrzewał swoim futerkiem i szorstkim języczkiem jego skostniałe paluszki. Padało coraz mocniej. Na drugim końcu ulicy pojawiła się czarna limuzyna. Jechała dość szybko, rozbryzgując wodę z kałuż na boki. Chłopiec, widząc zagrożenie, szybko zdjął z siebie koc i okrył nim szczelnie kociątko. Gdy auto przejeżdżało obok brzózki, woda spod kół poleciała na chłopczyka, mocząc doszczętnie jego skromne ubranko. Dziecko zaczęło się trząść i oddychać coraz płycej. Samochód, przejechawszy jeszcze kilka metrów, zatrzymał się. Wysiadła z niego młoda, elegancka kobieta i podbiegła do dziecka. Widząc, w jakim stanie znajduje się chłopczyk, wzięła go na ręce i w biegu wsiadła do auta. Odjechali z piskiem opon. Tak oto uratowano życie małej sierocie.

4 komentarze:

  1. Łaał, co za wstęp! Biegnę po rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... Ciekawe, mam nadzieje ze to ze dopiero tu zaczynam nie wytraci mnie, ale co tam, jak szalec to szalec :D Lece dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodkiee :o Ten kotek mnie urzekł xD Ciekawe kim jest ta kobieta ;> Czytam następne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Intrygujące. Lecę do pierwszego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń