29.12.2012

"Choćbym miał żałować, choćbym miał odejść z niczym..."






    Biegliśmy w kierunku najbliższej ławki. Niedaleko niej stała budka z jakimś żarciem, nie interesowałem się, jakim. Usiedliśmy. Wpierw rozejrzała się dookoła, po czym skupiła swój wzrok na mnie. Uniosła rękę.
- Wiem o wszystkim. Nikki mi powiedział. – stwierdziła z poważną miną. Jednak po chwili się uśmiechnęła. Spuściłem zarumieniony głowę. Ruda roześmiała się. – Wiesz, jaka byłam zdziwiona? Ale się cieszę. Nareszcie do tego doszło. Czas najwyższy. Ale, ale. O czym chciałeś porozmawiać? – spytała. Dopiero wtedy spojrzałem na nią. Kierując się impulsem, przytuliłem ją mocno, chowając twarz w jej włosach.
- Przepraszam. – szepnąłem cicho. – Pogódźmy się, proszę. – odwzajemniła uścisk. Chwilę tak siedzieliśmy. Poczułem, że powoli zbiera mi się na płacz, ale się nie odsunąłem. Kij, najwyżej się rozryczę. Ona jednak po chwili się odsunęła. Odgarnęła mi włosy z czoła. Uśmiechnąłem się.
- Nie płacz. Nie ma powodu. Tęskniłam, wiesz? – jej głos drżał. Nie mogłem wydusić z siebie słowa, bo byłem niemal pewien, że mój się załamie. W oczach stanęły jej łzy. Ja też już się nie powstrzymywałem. Oboje wybuchliśmy płaczem w tym samym momencie. Śmiejąc się przez łzy, tuliliśmy do siebie, jak dawno rozdzielone rodzeństwo, które po latach znów się spotkało. Jakaś pani podeszła do nas zaniepokojona i podała nam chusteczki. – Nic się nie stało. – powiedziała do niej cicho ruda, odpowiadając na pytanie, które czaiło się w jej oczach. Wzięliśmy jednak proponowane nam chustki. – Tylko widzi pani, właśnie odzyskałam przyjaciela. – smarknęła w chusteczkę i schowała ją do kieszeni. Kobieta uśmiechnęła się ciepło i poszła w swoją stronę. Wytarłem załzawione oczy i zacząłem miętosić materiał w rękach.
- Yoru.. A co dokładnie powiedział ci Nick? – zmieniłem temat. Spojrzała na mnie dziwnie.
- To, co się między wami wydarzyło. Że byłeś pijany, że nic nie pamiętasz. Wiesz, jak mam być szczera, powinieneś mu powiedzieć, że go kochasz. Najlepiej jak najszybciej, bo ta cała Elena kręci się wokół niego i znów może ci go odebrać. A ten idiota się da, choćby z litości do niej. – podsumowała Yoru. Pokiwałem głową w roztargnieniu.
- O tym właśnie chciałem porozmawiać z tobą. Miyu postawiła mi ultimatum – albo ja mu wyznam miłość, albo ona zrobi to za mnie. I powie mu, co do niego czuję.
Dziewczynę zamurowało. Przez chwilę patrzyła na mnie wielkimi oczami kompletnie zszokowana, poruszając tylko ustami. Kiwnąłem znów głową, dalej znęcając się nad chusteczką.
- Nie uwierzę. – wydusiła Yoru. – Nie uwierzę, że Miyu zrobiła ci takie świństwo i każe wybierać. Ona tego nie zrobi, za dobrze ją znam. Nie zrobi tego. – powtarzała, próbując chyba przekonać samą siebie. Rozumiałem ją. Też tak na początku myślałem, ale w końcu.. ta błękitnowłosa małpa jest zdolna do wszystkiego. – Dlaczego w ogóle wpadła na taki durny pomysł, ja się pytam?! – podniosła głos ruda.
- Dlatego. – odchyliłem dyskretnie bluzę, odsłaniając malinkę. – Pokazałem jej to, a potem ona wpadła w ten swój dziwny trans i zaczęła mnie szantażować. Yoru, co ja mam zrobić?! – zaskomlałem żałośnie. Było mi siebie nawet żal w tym momencie. – Przecież ja nie dam rady mu tego powiedzieć, w życiu! Zbyt wielki ze mnie tchórz. – pacnęła się ręką w czoło.
- Cholercia.. Nie wiem, Dei. Cholera, nie wiem! Tak czy inaczej, będziesz musiał mu to wyznać. Jak Miyu wpadnie w trans, to nie ma rady. Trzeba kurde trwać z nią w tej głupocie. – spojrzałem na nią z pytaniem w oczach. – No bo jak nazwiesz to, co ona wyprawia? Tylko głupotą. – zamilkła. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Przypadkiem porwałem nieszczęsną chusteczkę, więc wyrzuciłem ją do kosza stojącego obok. Skrzywiłem się, bolała mnie głowa. Od kiedy Miyu poszła do domu, cały czas zastanawiałem się, jak wybrnąć z tej chorej sytuacji, nie kompromitując się jeszcze bardziej w oczach Nicka. No bo jak mnie on teraz postrzegał? Najpierw go pocałowałem, później przyłapał mnie, gdy praktycznie pieprzyłem się z Koji’m (A raczej Koji pieprzył mnie.), a potem cholera zastał mnie pijanego i skończyliśmy w łóżku. Złapałem się za głowę. Kurwa.. Gdybym coś pamiętał, wszystko wyglądałoby inaczej. I jeszcze wróciła Elena. Jakbym nie miał dość kłopotów. Elena. To przeważyło szalę. To jedno imię, imię dziewczyny, którą najchętniej widziałbym palącą się na stosie (Zazdrość pobudza wyobraźnię, oj tak.) sprawiło, że podjąłem decyzję. Choćbym miał żałować, choćbym miał odejść z niczym, zrobię to. Koniec tchórzenia. Koniec, kurwa.
- Yoru, powiem mu. – powiedziałem spokojnie. Ruda skupiła na mnie spojrzenie swych szmaragdowych tęczówek. Kryło się w nich najpierw pytanie, a później szczere zdumienie, gdy zrozumiała moje słowa. Kiwnąłem z powagą głową. Nie pozwolę tej suczy odebrać sobie chłopaka. Niech szykuje trumnę, wróciłem do gry. Uśmiechnąłem się złowieszczo. Tak, zemsta z rana (kij, że popołudnie jest) od razu poprawia humor. Wiedziałem już nawet, co zrobię.
- Dei? Wszystko w porządku? – Yoru zapytała niepewnie. Przeniosłem na nią wzrok i szczerze się uśmiechnąłem. Odwzajemniła uśmiech, ale nadal dziwnie na mnie patrzyła.
- Kochana, fundamenty już mamy. – miałem na myśli tę piękną noc, być może najpiękniejszą w moim życiu, której jak na złość (szlag by to..) nie pamiętałem.
Drogi mózgu. Pierdol się. Podpisano: Twój Dei. P.S.: Oddaj mi kurwa pamięć.
- Teraz trzeba postawić ściany. Dopiero na końcu stworzymy dach, który będzie uwieńczeniem naszego domu. Rozumiesz, o co mi chodzi, prawda? – oczywistym było to, że dachem w moim przypadku jest wyznanie Nickowi uczuć. - Myślę, że budowanie ścian będzie bardzo przyjemnym zajęciem. – parsknąłem cicho.
- Masz na myśli…? – uśmiechnęła się złośliwie. Odpowiedziałem jej tym samym.
- Operację: „Zniszczyć Elenę w oczach Nicka”, uważam za oficjalnie rozpoczętą. Od czego zaczniemy, wspólniczko? – równie oczywistym dla mnie był udział Yoru w tejże misji.
- A skąd wiesz, że zgadzam się być twoją wspólniczką, co? – skrzyżowała ręce pod piersiami. Jednak po chwili wyszczerzyła się. – Żartuję, przecież wiesz, że z chęcią pomogę. Dokuczyć Elenie? Zawsze! – zaczęła się zastanawiać. – Hm.. Możemy zacząć od drobnych nieprzyjemności. Coś jak wylanie na nią soku przez przypadkowego przechodnia, albo wrobienie ją w opiekę nad starcami, albo podrzucenie psa, który ją oszcza.. – wyliczała. Ja jednak miałem inne plany.
- Yoru.. Wpadł mi do głowy całkiem ciekawy pomysł..


 * * *
Hej kochani! :D To ostatnia notka Sieroty... w tym roku! :3
Życzę Wam, aby ten następny był o wiele lepszy od obecnego. Abyście spełnili swe marzenia i rozwijali się. I żeby tegoroczny Sylwester był dla Was niezapomniany.! XD
Pilnie poszukiwana Akemi.. Niech się odezwie, bo my się martwimy! 
Pozdrawiam: Werę, Nakurę, Akemi, Kinmakura, Teki i Sarin!
Jak widzicie, Dei wziął się do roboty i postanowił działać. Co zmalują razem z Yoru? Tego jednak szybko się nie dowiemy, gdyż następna notka mówi o czymś całkiem innym. :D
Ale mile widziane pomysły, co Wy zrobilibyście na ich miejscu.. XD
Następna notka będzie już w przyszłym roku. Najpewniej w weekend (bo szkoła -.-). 
 Rezygnuję z podkreślania kwestii kursywą, bo mnie to wnerwia. Myślę, że nie ma aż takiej wielkiej różnicy. 
Co to ja jeszcze miałam powiedzieć? Chyba tylko tyle, że całuję i zapraszam do czytania!
Oyasumi Nasai! :*
P.S. Nie przejmujcie się czcionką - blogspot lubi mnie trollować. :/

24.12.2012

"To było jak sen. Chciałem, by ta chwila trwała wiecznie.."



  Patrzyłem w skupieniu na rozpromienioną twarz Yoru. Właśnie skończyła rozmawiać z kimś przez telefon. Nie słyszałem rozmowy, ale mogłem się domyślić, kto zadzwonił. Podszedłem do niej.
- Niech zgadnę, Dei? – położyłem jej dłoń na ramieniu. Odwróciła się, zaskoczona. Radość biła od niej na kilometr. Uśmiechnąłem się. Przyjemnie było na nią patrzeć.
- Tak. Nie obrazicie się, jeśli na moment was zostawię? Ale do wróżki i tak z tobą pójdę! – wyszczerzyła zęby i szturchnęła mnie w ramię. Mruknąłem niezadowolony, już myślałem, że mi się upiecze.
- Pewnie, leć. Powinniście porozmawiać. Musicie zakończyć ten konflikt raz na zawsze. – objąłem ją. – Trzeba to uczcić. Zatańczymy?
- Tutaj? Teraz? Bez muzyki?
- Na wszystkie trzy pytania odpowiadam: „tak”. – uśmiechnąłem się szerzej. Odwzajemniła uśmiech. Podałem jej dłoń.
- Ty wariacie. – stwierdziła i chwyciła ją. Złapałem ją w talii i zacząłem prowadzić. Ze śmiechem na ustach tańczyliśmy walca do akompaniamentu wiatru i śpiewu ptaków. Po chwili jednak jakiś chłopak zaczął grać na gitarze, widząc nas wirujących w tańcu. Dołączyli do niego skrzypek i perkusista. Z czasem zebrało się wokół nas więcej tańczących par, a nasi muzycy zyskali kilku dodatkowych grajków i stworzyli orkiestrę. Widziałem, jak Elena, porwana do tańca przez Kaoru, ciska gromami w sylwetkę Yoru, jednocześnie próbując zbliżyć się do nas.
- Odbijany! – krzyknęła i naparła na nas. Zrobiło się zamieszanie, w efekcie którego wylądowałem w tańcu z… Kao! Zaśmialiśmy się i nic sobie z tego nie robiąc, tańczyliśmy dalej. Szybko jednak tańczyłem z kimś innym. I tak dalej, i tak dalej. Aż w końcu w moich ramionach wylądowała osoba, której najmniej bym się spodziewał. Dei. Z zamkniętymi oczami, kołysał się w rytm muzyki, najwidoczniej nie wiedząc, kto go trzyma. Po chwili melodia stała się wolniejsza, a wszystkie pary przybliżyły się do siebie. (muzyka) Ja, ulegając nastrojowi, objąłem blondyna mocniej i przyciągnąłem do siebie. Wtedy otworzył oczy i spiął się. Odsunął się trochę i spojrzał na mnie z niepewną miną. Uśmiechem pokazałem mu, żeby bawił się dalej. Rozluźnił mięśnie i przytulił się do mnie. To było jak sen. Chciałem, by ta chwila trwała wiecznie. Czułem się, jakbyśmy istnieli tylko my i ta piękna, łagodna piosenka. W rytm latynoskich nut, niczym Marichuy i Juan Miguel, wirowaliśmy na „parkiecie”, pragnąc, by już zawsze tak było. Lecz wszystko ma swój koniec. Rozbrzmiały ostatnie dźwięki piosenki i oderwaliśmy się od siebie. On zarumieniony, a ja zirytowany. Musieli skończyć grać akurat teraz? To niesprawiedliwe. Dei spuścił wzrok. Był cały czerwony. Jak wtedy, zanim mnie pocałował. Pokręciłem głową, wyrzucając z niej niezręczne myśli. Nagle, nie wiadomo skąd, pojawiła się obok nas ruda. Rozanielona, cała w skowronkach skakała wokół nas. Chwyciła Dei’a za rękę.
- To co, idziemy pogadać? – spytała. Chłopak energicznie przytaknął, nawet na mnie nie patrząc. – Nikki, za godzinę przy namiocie wróżki. Masz tam być, bo jak nie, to będę cię szukać, aż znajdę, a jak cię znajdę, to zabiję. – uśmiechnęła się wesoło, ciągnąc blondyna za rękaw i biegnąc w kierunku budek z przekąskami. Spojrzałem na nich z politowaniem i zacząłem rozglądać się za pozostałymi. Kaoru siedział na ławce z jakąś drobną blondynką, a Elena stała przy fontannie z nieciekawą miną. Podszedłem do niej cicho. Wzdrygnęła się, gdy stanąłem za nią. Westchnęła.
- Coś się stało? Mam wrażenie, że nie bawisz się najlepiej. Jeśli chcesz, możemy iść do domu. – powiedziałem spokojnie.
- Nie o to chodzi. Po prostu jestem strasznie zazdrosna. Ona cały czas cię przytula, całuje i robi wszystko, abym ja do ciebie nie mogła podejść. A ja przyjechałam właśnie po to. By spędzić z tobą czas. – odwróciła się i spojrzała mi w oczy. – Nick, ja przyjechałam dlatego, że nadal cię kocham. I nie potrafię o tobie zapomnieć. Chcę być z tobą. Choćbym miała zostawić dom, rodzinę, wszystko. Choćbym miała przeprowadzić się do Tokio. Nie zniosę dłużej rozłąki z tobą. Nie umiem bez ciebie żyć. Jesteś dla mnie najważniejszy. Dlatego nie mogę znieść tego, co ona robi. Zabiera mi ciebie. Ja wiem, zaraz powiesz, że ona jest dla ciebie tylko przyjaciółką. Ale czy ty jesteś dla niej tylko przyjacielem? – nie odpowiedziałem. Doskonale znałem odpowiedź. Dla Yoru byłem tylko przyjacielem, bratem. Nikim więcej. Nie flirtowała ze mną, nie podrywała. Jakby nie chciała komuś przeszkadzać. I ta jej rozmowa z Kaoru. Kim była ta tajemnicza Osoba, dla której byłem taki ważny? Nie wiedziałem. Przeczuwałem jednak, że niedługo się dowiem. Musiałem tylko cierpliwie czekać. Pytanie tylko, jak długo?
* * * 
Cóż. Z malutkim akcentem romantycznym dzisiaj. Ciepło mi się robi na sercu, gdy czytam ten fragment. Cholera, jeszcze trochę, a zrobi się z tego typowe łzawe romansidło.. ^^ Piosenka pochodzi z brazylijskiej telenoweli "Nie Igraj z Aniołem". Jedna z najpiękniejszych, które oglądałam. :3 Jakoś tak nie miałam do czego porównać chłopców, a akurat słuchałam tej piosenki, więc.. samo wyszło. ^.^
Życzę Wam kochani:
 Wesołych Świąt, marzeń spełnienia,
Weny istnienia, zero zmartwienia.
By na stołach Waszych królowały smaczne potrawy,
Byście mieli w Sylwestra dużo świetnej zabawy.
By w drzwiach Waszych progu Mikołaj zawitał,
I workiem pełnym prezentów domowników powitał. 
Najważniejsze jest zdrowie, niech ono Wam służy,
A stary rok niech już dłużej nie nuży.
Tylko ustąpi miejsca temu nowemu,
Wzrostem małemu, lecz sercem wielkiemu.
Tego Wam życzę przyjaciele kochani,
 I w tym wyjątkowym dniu raduję się z Wami.
Życzę też, aby wszystkim udał się ten zwycięski skok,
W nowy, nadchodzący, dwutysięczny trzynasty Rok!
Inaczej wyjść nie chciało niestety. Mam nadzieję, że wybaczycie. :D
Oczywiście przed Sylwestrem spotkamy się jeszcze, w sobotę albo niedzielę. 
Pozdrawiam: Werę, Sarin, Akemi, Nakurę oraz Teki i Kinmakura, któremu będę wdzięczna chyba do końca życia mego. ^.^ 
Dziękuję za uwagę, Wesołych Świąt i do zobaczenia! :3 
P.S. Tak, to właśnie to jest ten sławny moment w Wesołym Miasteczku. Wiem, że kicha i że kilka osób oczekiwało czegoś innego. No ale świat się jeszcze nie skończył, a więc mam szansę się jeszcze poprawić.. ^.^