* * *
Rozdział III
Zamrugałem zaskoczony. Dobra, przyznaję
się, tego się nie spodziewałem. Dei patrzył na mnie z czymś na kształt strachu.
Podrapałem się po głowie, lekko zakłopotany. Ta sytuacja była dziwna, żeby nie
powiedzieć chora. Wcale nie dlatego, że obaj jesteśmy facetami. To nie miało
znaczenia, naprawdę. Tylko…
- Taa… I co ja mam teraz powiedzieć, co? –
mruknąłem do siebie. Blondyn drgnął lekko i spuścił głowę.
- Przepraszam – szepnął. Westchnąłem.
- Za co? Za swoją odwagę? Nie przesadzaj –
burknąłem. Czasem czułem się, jakbym był jakimś kosmitą albo nie wiadomo czym.
Dei spąsowiał nieco i skulił się. Uniosłem brew. – A ty co?
- Czekam, aż mnie wyśmiejesz albo powiesz,
że jestem idiotą.
- Byłbym głupi, gdybym tak zrobił, idioto
– zachichotałem. Uśmiechnął się. – Żartuję. Słuchaj, wiesz, że ja nie wierzę w
miłość, ale to nie znaczy, że ty też masz nie wierzyć. – Stwierdziłem. – Cieszę
się, że mi powiedziałeś. Tylko, cholera, trochę to niezręczne.
- Teraz wszystko będzie inaczej, prawda?
- Na pewno. Nie ukrywajmy, właśnie
wyznałeś mi, że mnie kochasz. Sprawa się komplikuje. Jednak muszę przyznać, że
mogę dzięki temu zrozumieć kilka rzeczy. Przede wszystkim, twoje zachowanie z
ostatnich dni. No i… Wczorajszą noc.
- Przepraszam.
- Za co? – zdziwiłem się.
- No.. za to, jaki jestem. Za to, że cały
czas sprawiam ci kłopoty. Za sprawę z Koji’m. Za… - urwał – tę noc.
- Nie, Dei. Nie przepraszaj – mruknąłem.
Wstałem po chwili, wzdychając cicho. – Pójdę się przewietrzyć.
- Jasne, okej – usłyszałem jego cichy
głos. Spuściłem głowę. Dziwnie się czułem.
Wyszedłem
na zewnątrz i zacząłem przechadzać się po ogrodzie. W mojej głowie kołatało się
tysiące różnych myśli. Dwie jednak były cholernie wyraźne, jakbym naprawdę je
słyszał.
„Czy
ty i Dei jesteście razem?”
„Zakochałem
się w tobie.”
- Kurwa – warknąłem. To wszystko było
trudne. Dei mnie kocha. Nie domyśliłbym się, gdyby mi tego nie wyznał. Jestem
skończonym kretynem.
- Potwierdzam – usłyszałem. Stanąłem jak
wryty, rozglądając się dookoła. Przy wielkim cynamonowcu, który pamiętał
jeszcze pierwsze dni mojego pobytu tutaj, stał Czesław. Uśmiechał się szeroko.
- Ale co? – zgłupiałem. Niemożliwe, żeby
słyszał moje myśli!
- Jesteś skończonym kretynem, chłopie –
zaśmiał się. – I powinieneś przestać gadać sam do siebie – dodał, widząc moją
minę. Odchrząknąłem. – Co się dzieje?
- Nic.
- Nie rób sobie jaj, przecież widzę. –
Burknął. – Siadaj tutaj w cieniu i mów. Poczujesz się trochę lepiej.
- Taa, jasne – warknąłem, jednak
posłusznie usiadłem. Przycupnął obok mnie.
- No, to co się stało, żeś taki nie w
sosie?
Mruknąłem coś cicho pod nosem.
- Nie słyszę – zachichotał. – Jestem już
stary i przygłuchy, musisz mówić głośniej.
- Wcale nie jesteś stary! A już na pewno
nie głuchy – syknąłem z naburmuszoną miną. Pokręcił głową z dezaprobatą.
- Przestań kręcić, Nick, tylko gadaj, o co
chodzi.
- No bo.. Ech. Widzisz… - zacząłem
nieskładnie.
- Widzę wiele rzeczy. Niebo, trawę,
chmury, kwiaty. Ale wątpię, żeby to miało coś z tobą wspólnego – odparł.
Prychnąłem.
- I jak mam teraz traktować tę rozmowę na
poważnie, skoro drwisz sobie ze mnie i nie ukrywasz tego? – zapytałem.
Uśmiechnął się.
- Ja tylko próbuję nakłonić cię do wylania
swoich smutków. Potrafię całkiem nieźle słuchać, a nawet i radzić, więc nie
krępuj się i żal.
- No dobra… - zamilkłem. Przewrócił
oczami.
- Może inaczej. Co cię tak wzburzyło? –
spojrzał na mnie z uwagą. Przełknąłem ślinę. Przez długą chwilę milczałem,
chcąc zebrać się na odwagę. Bałem się. Sam nie wiem, czego.
- Dei wyznał mi miłość – szepnąłem.
Zamrugał zaskoczony.
- A więc jednak? Wprawdzie coś niecoś
słyszałem z jego rozmowy z Miyumi, ale nie sądziłem, że się na to zdobędzie –
zmarszczył brwi. Zgłupiałem. Teraz już doszczętnie.
- To.. ty wiedziałeś?! – pisnąłem. Kiwnął
głową. – Wiedziałeś i nic mi nie powiedziałeś?! Myślałem, że jesteśmy kumplami!
- Nie mogłem powiedzieć. Wszystko tylko
bardziej by się pokomplikowało – powiedział.
- No tak.. masz rację – mruknąłem. Czesław
westchnął.
- Co zamierzasz teraz z tym zrobić? –
spytał. A ja..
- Nie wiem. Nic nie wiem.
- Niedobrze. Mam nadzieję, że go nie
wyśmiałeś ani nic z tych rzeczy?
- Nie. Aż taką świnią nie jestem, Czes –
warknąłem.
- Fakt. Wybacz, Nick.
- Nic się nie stało – położyłem się na
trawie. Patrzyłem przez dłuższy czas na sunące powoli po niebie chmury, nic nie
mówiąc. – Co się ze mną dzieje? – szepnąłem. – Dziwnie się czuję, jakbym nie
był sobą.. Dlaczego wszystko musi być takie pochrzanione?! –warczałem. Przewróciłem
się na bok, skuliłem i schowałem twarz w dłoniach.
- Nick, co się dzieje? – zaniepokoił się
Czes. Nie odpowiedziałem. I tak bym nie umiał. W tym momencie, gdy razem z nim
siedziałem pod drzewem, coś we mnie pękło. Jakby z muru, który mnie otaczał,
wypadła cegiełka. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
- Czes?
- Tak?
- Mógłbym zostać na chwilę sam?
- Jasne – wstał. Spojrzał na mnie. –
Gdybyś mnie potrzebował, wiesz, gdzie szukać. – Powiedział. Kiwnąłem lekko
głową. Oddalił się, obdarzając mnie jeszcze jednym, zatroskanym spojrzeniem.
Zamknąłem oczy, czując chłodny dotyk wiatru na twarzy. Objąłem się ramionami.
Nawet nie pamiętam, kiedy usnąłem.
Kobieta kroiła warzywa, śpiewając cicho.
Czuła się szczęśliwa, gdy robiła coś dla swoich bliskich. Kątem oka dostrzegła,
jak jej kilkuletni syn staje w progu i przygląda jej się. Uśmiechnęła się.
-
Kochanie, nie stój tak, tylko chodź i mi pomóż – powiedziała do chłopca.
-
Dobrze, mamo! – usłyszała. Chłopczyk przysunął sobie stoliczek i wszedł na
niego. Spojrzała z dumą na dziecko. Mimo, że miał niecałe trzy latka, był
bardzo inteligentny. – Co mam zrobić?
-
Wrzuć to wszystko do miski i wymieszaj. Dzisiaj będzie sałatka – oznajmiła,
podając mu przygotowane chwilkę wcześniej warzywa oraz wspomnianą wcześniej
miskę. Rozpromienił się i wziął do roboty. Minęło kilka minut.
-
Kiedy tatuś wróci? – spytał chłopiec. Kobieta zamyśliła się.
-
Niedługo powinien być. Mówił przecież, że dziś wyjątkowo wróci wcześniej.
-
To dobrze! Chcę się z nim pobawić.
-
A ja też będę mogła?
-
Oczywiście! – uśmiechnął się. – Pobawmy się we trójkę, mamusiu!
-
Z chęcią, skarbie. Ale dopiero po obiedzie – powiedziała. Wydął policzki z
niezadowoleniem.
-
Dooooobrze – burknął. Zaraz jednak wrócił do mieszania składników na sałatkę.
Czas płynął, a oni pogrążeni byli w przygotowaniach do posiłku. Pracowali w
milczeniu i skupieniu.
-
I jak Ci idzie? – zapytała syna w pewnym momencie.
-
Już skończyłem – zawołał z szerokim uśmiechem. Odwzajemniła go.
-
Dobrze.. – chciała coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał jej szczęk zamka. –
Oho, to chyba tata.
-
Pójdę się przywitać – oznajmił chłopiec. Kiwnęła głową. Mały zszedł ze stolika
i pomaszerował w kierunku drzwi. Otworzyły się, a w progu stanął młody
mężczyzna. Uśmiechnął się szeroko, widząc syna. Wziął go na ręce, śmiejąc się i
czochrając go po ciemnych włoskach.
-
Ty szczwana bestyjko. Czekałeś tu na mnie? Co, Nick? – spytał go. Chłopiec
uśmiechnął się, przytulając do ojca.
-
Tęskniłem, tatusiu. Tak długo byłeś w pracy..
-
Wiem. Przepraszam, synku. Obiecuję, że teraz będę spędzał z wami więcej czasu.
-
Oby – podeszła do nich z promiennym uśmiechem. Pocałowała męża w usta. – Witaj
w domu. A teraz obaj bez marudzenia siadać przy stole. Obiad gotowy.
-
Tak jest! – powiedzieli jednocześnie, salutując. Zaśmiała się. Mężczyzna
usadził syna na krześle, sam zajmując miejsce obok. Kobieta spojrzała na nich z
miłością. Tak bardzo kochała obu. I męża i małego Nicka. Oni byli całym jej
życiem.
Otworzyłem
oczy, mrugając kilkakrotnie. Co to było? Sen? Wspomnienie? Uśmiechnąłem się.
Pierwsze, od tak dawna. Nie pamiętałem wiele z czasów przed znalezieniem przez
matkę Dei’a. Prawdę mówiąc, wtedy wiedziałem jedynie, jak się nazywam. Nicolas.
Nick. Czyżby ci ludzie byli moimi rodzicami? Ciekawe czy jeszcze żyją. A może
umarli i przez to jestem tu, a nie z nimi? Nie wiem sam. Westchnąłem ciężko,
znów przymykając powieki. Czułem się taki zmęczony, pusty w środku. Nie miałem
sił na nic. Zapadłem w niespokojny sen.
Siedziała w fotelu i czytała książkę.
Uśmiechnęła się, widząc syna bawiącego się z chłopcem, którym się zaopiekowali.
Ci dwaj dobrze się dogadywali.
-
Na co tak patrzysz, Violetto? – spytał jej mąż, układający pasjansa.
-
Na Alberta i Nicka.
-
On znów bawi się z tą sierotą? – prychnął mężczyzna.
-
Przestań, Edwardzie. Nicolas to dobry chłopak.
-
Powiedzmy, że masz rację – burknął. Violetta pokręciła głową, powracając do
lektury.
Wybiegli z domu, wciąż się
ścigając. Nick był szybszy. Odwrócił się do Alberta i pokazał mu język.
Zatrzymał się przy starym drzewie, dotykając jego kory ręką.
-
Wygrałem! – zawołał. Chwilę potem Albert również dotknął drzewa. Zgiął się w
pół, próbując uspokoić oddech.
-
Dobra, jesteś szybszy – mruknął. – Ale jeśli chodzi o robienie kawałów, nie
masz ze mną szans – wyszczerzył się. Nick zmarszczył brwi.
-
Kawałów? Masz na myśli..?
-
Tak! Nastraszmy mojego brata!
-
Niee.. Znowu będzie ryczał i dostanie się nam od twojego taty – szepnął Nikki.
Zadrżał. Bał się pana Edwarda. Był on taki srogi i ponury i niemiły i..
przerażający.
-
Stracha masz? – Albert uśmiechnął się złośliwie. – Boisz się…?
-
Nie! Głupi jesteś? – warknął chłopak.
-
Więc zróbmy tak, jak mówię. Powiemy Dei’owi, że pobawimy się z nim. Będzie
zachwycony. Jeden z nas zaproponuje zabawę w chowanego. Drugi będzie krył. A
ten pierwszy namówi go do wejścia na tamto wielkie drzewo. A potem drugi go
zaklepie. Dei zostanie uziemiony na drzewie – zaśmiał się.
-
No nie wiem, nie podoba mi się ten pomysł.. – stwierdził Nick. Albert prychnął.
-
Tchórz z ciebie. Ile ty masz lat, dziewczynko? – syknął. – Już dawno przestałeś
chyba robić w pieluchy.
-
Mam 9 lat i nie jestem dziewczynką, dziewczynko! – zirytował się granatowowłosy.
-
Więc siedź cicho. Chyba, że masz lepszą propozycję?
-
Nie.
-
No widzisz – urwał. Zamyślił się. – Ja będę krył. Ty szybciej go namówisz.
-
Ech, jak zwykle ja. Pewnie też ja mam go zawołać? – spytał, zrezygnowany.
Albert kiwnął głową.
-
Dobry pomysł. Poczekam tu na was.
-
Jasne – poszedł. Znalazł chłopca siedzącego na ganku. – Hej, Dei, chcesz się
pobawić ze mną i Alem?
-
Ja? – blondynek wskazał na siebie rączką. Nick kiwnął głową. Chłopiec
rozpromienił się. – Pewnie!
-
To chodź.
-
Dobrze – podbiegł do niego i złapał za rękę. Zawsze tak robił, a więc Nick nie
zwrócił na to większej uwagi. Dotarli do drzewa, gdzie siedział Al.
-
To w co się bawimy? – zapytał starszy blondyn. Młodszy wzruszył ramionkami.
-
Hmm.. – zastanowił się Nikki. – Może w chowanego?
Albert
uśmiechnął się.
-
Może być. A ty co sądzisz, Dei?
-
Podoba mi się ten pomysł – oznajmił chłopiec z uroczym uśmiechem. – A kto
będzie krył?
-
Ja mogę – zaoferował się Al. – Polubiłem to drzewo i cień, który daje. Fajnie
będzie postać koło niego jeszcze chwilę. – Kiwnęli głowami, zgadzając się. –
Liczę do pięćdziesięciu. Uwaga, zaczynam!
-
Gdzie się schowamy, Nikki? – spytał Dei. Chłopak udał, że się zastanawia. Zaraz
potem uśmiechnął się szeroko.
-
Chodź – pociągnął go w ustalonym wcześniej z Albertem kierunku. Dotarli pod
wielki cynamonowiec. – Wejdź na jedną z gałęzi. Al nie powinien Cię zauważyć.
-
Ale ja.. Boję się wysokości – miauknął blondynek. Nick westchnął ciężko, w
myślach analizując sytuację.
-
A jeśli wejdę tam z Tobą?
-
Wtedy tak..
-
No to chodź, podsadzę Cię – mruknął, składając ręce w koszyczek. Pomógł chłopcu
wejść na drzewo. Chwilę później sam się wspiął. Ukryli się wśród liści.
-
UWAGA, SZUKAM! – usłyszeli. Dei zadrżał i przysunął się do Nicka.
-
A co, jeżeli nas zobaczy? – szepnął. Chłopak poczochrał jego jasne włosy.
-
Nie zobaczy – błysnął zębami. – A nawet jeśli, to nic się przecież nie stanie.
-
No tak, masz rację. Przepraszam – mruknął.
-
Za co?
-
No.. za to, że musisz tu siedzieć ze mną – wyszeptał zawstydzony.
-
Nie przesadzaj, mały.
-
Nie jestem mały!
-
No nie, wcale. – Widząc jego minę, zachichotał cicho. – Dobra, już nic nie
mówię.
Dei
odwrócił się do niego plecami, burcząc coś pod nosem. Oparł policzek o szorstką
korę gałęzi. Pod drzewem przeszedł Albert, zastanawiając się, gdzie podział się
Nick. Przecież miał ukryć się w widocznym miejscu, żeby mógł go szybko znaleźć!
Spojrzał w górę. Ujrzał liście i gałęzie. Ani śladu obu chłopców. Westchnął i
poszedł szukać dalej.
Minął jakiś czas. Zrobiło się
chłodno, słońce zaczęło zachodzić. Al już dawno poszedł do domu, nie mogąc ich
znaleźć. Bił się z myślami, czy powiedzieć o tym rodzicom. Bał się, zwłaszcza
reakcji ojca. Nie martwił się o siebie, a raczej o Nicka, którego pan Takashi
nie lubił i nie ukrywał tego. Siedział na ganku, patrzył na ogród i nie
wiedział, co robić.
Dei zadrżał. Było mu coraz
bardziej zimno. Miał na sobie jedynie cienką koszulkę i krótkie spodenki.
Próbował powstrzymać szczękanie zębami.
-
Chodź tu – mruknął Nick do niego. Blondynek spojrzał pytająco, ale przysunął
się. Nikki ściągnął z siebie bluzę i okrył nią młodszego chłopca. Zaraz potem
przyciągnął do siebie i przytulił tak, że Dei siedział pomiędzy jego nogami,
plecami opierając się o jego klatkę piersiową. – Lepiej?
-
Tak. Dziękuję, Nikki – mruknął chłopczyk, obracając głowę w jego kierunku i
patrząc na niego wielkimi, błękitnymi oczyma.
-
Nie ma za co – szepnął. Zamilkł na moment. – Ciekawe, czy ktoś nas w ogóle
szuka…?
-
Nie wiem. Nikki, boję się. A jeśli zostaniemy tu na zawsze? To przeze mnie. W
końcu ty możesz zejść i pójść, to tylko ja się boję.
-
Cicho bądź, przecież cię nie zostawię. Zgłupiałeś? I.. nie martw się, ktoś
niedługo nas stąd zabierze.
-
Naprawdę? – szepnął, głowę opierając o jego tors. Ciemnowłosy objął go
ramionami.
-
Zobaczysz, że tak.
-
Skoro tak mówisz.. – powiedział cichutko. – Nikki, spać mi się chce..
-
To śpij.
-
Na pewno mnie nie zostawisz?
-
Oczywiście, że nie. Śpij już, głuptasie.
-
Dobrze. Dobranoc, Nikki.
-
Dobranoc, Dei.
Chłopiec
zamknął oczka. Nick pogłaskał go po włosach, uśmiechając się ciepło. Spojrzał w
dół. Martwił się. Kiedy w końcu ktoś po nich przyjdzie? Nie chodziło o niego,
on by sobie poradził. Bał się, że Dei’owi coś się stanie. Teraz, gdy patrzył na
słodko śpiącego blondynka, stwierdził w duchu, że nie jest on wcale taki zły,
jak wcześniej myślał. Przeciwnie. Był nawet.. uroczy. Tak, uroczy. Oparł brodę
o czubek jego głowy, wciąż obserwując. Nie zorientował się nawet, kiedy jego
powieki opadły, prowadząc go do krainy snów.
Ocknąłem się. Podniosłem się do siadu i
przetarłem oczy. Wstałem i rozejrzałem się. Obok mnie rósł potężny
cynamonowiec. Na mojej twarzy wykwitł delikatny uśmiech. Przypomniał mi się
sen. A raczej kolejne wspomnienie. Zachichotałem. Znalazł nas wtedy Czesław.
Spaliśmy na tej gałęzi, mocno w siebie wtuleni, żeby było nam ciepło. Śmiał się
potem, że nie widział w życiu niczego słodszego od nas dwóch razem.
Zarumieniłem się. Dziwnie to zabrzmiało. Potrząsnąłem głową, wspominając dalej.
Kiedy przyszło co do czego, cholernie się bałem. Pan Edward myślał oczywiście,
że to moja wina. Ale Albert wszystko wyjaśnił. Powiedział, iż to był jego
pomysł, że ja nie chciałem na początku brać w nim udziału, że przekonał mnie
podstępem. I w końcu, że i tak zrobiłem inaczej, niż planowaliśmy. Jego ojciec
spojrzał wtedy na mnie i po raz pierwszy uśmiechnął się. Podziękował mi za to,
że nie zostawiłem Dei’a. Bo przecież mogłem zejść z drzewa i pójść sobie.
Czułem się taki dumny. A Al, chociaż dostał niezły opierdol, cieszył się z
tego. Uśmiechnąłem się szerzej i spojrzałem na drzewo. Wpadł mi do głowy pewien
pomysł. Podszedłem do niego i pogładziłem delikatnie korę. Wspiąłem się na
gałąź. Tę gałąź. Usiadłem na niej, opierając się plecami o pień. Podciągnąłem
kolana pod brodę. Zalała mnie kolejna fala wspomnień. Przewijały się w nich
dwie osoby, tak szczególne i ważne w moim życiu. Albert – tak bardzo chciałbym
z tobą porozmawiać, choć ten ostatni raz. Dei – tyle się zmieniło. Jeszcze
niedawno siedzieliśmy tu, bawiąc się w chowanego, a teraz? Mówisz mi, że mnie
kochasz. Boję się. Boję się tego. Ty będziesz cierpiał. A ja? Ja.. nie chcę
patrzeć, jak płaczesz. Już nie.
- Al. Szkoda, że cię tu nie ma – szepnąłem
cicho, patrząc w niebo, widoczne między liśćmi. – Wiedziałbyś, co zrobić.
* * *
Ta notka jest odskocznią od burdelu, który nam się zrobił. Można powiedzieć, że jest takim przystankiem, szczególnie dla Nicka, który już sam nie wie, w co tak naprawdę wierzyć i co dzieje się w jego sercu. Mur zaczyna pękać, kruszyć się. Ciekawe, jak długo jeszcze wytrzyma? ^^
Nic więcej nie powiem na ten temat.
Pragnę życzyć Wam Wesołych Świąt Wielkanocnych. Żebyście odpoczęli, miło spędzili czas z bliskimi. Jak widać, dla mnie te Święta już są magiczne. Dopiero dziś zaczynam je czuć. Może to dzięki tej piosence? Nie wiem. Wiem, że znalazłam ją na blogu Kicaja14. Dziękuję mu za nią. ^.^
Przepraszam za jakość zdjęcia cynamonowca. :C
Pozdrawiam Was serdecznie i całuję wszystkich.
Nie wiem, kiedy pojawi się następna część.
Ufam, iż podobało Wam się. ^^
Dobranoc. ;*
No, no. Jest czego Ci gratulować. =3 Czesław jest po prostu świetny. Te jego teksty są super. >D Szkoda mi trochę Nicka, mam nadzieję, że się ogarnie i powie Dei'owi, że też go kocha. (Jak mogłoby być inaczej, no nie?) Czekam niecierpliwie na dalszy rozwój zdarzeń. :) I oczywiście~! Bym zapomniała, heh. Wesołych Świąt, kochana!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Nicka, by dobrze sobie wszystko ułożył i był pewny swoich uczuć, bo to na pewno da mu jako-taką stabilizację emocjonalną.
OdpowiedzUsuńUwielbiam piosenki Czesława ^-^
Jupi! Nareszcie notka. Już się bałam, że porzucisz bloga ;( Warto było czekać. Życzę weny, weny i jeszcze więcej weny, byś nie musiała więcej takich długich przerw robić ;*
OdpowiedzUsuńWiesz, co? Jak już będę bogata i wgl... Haha... to kupię sobie takiego cynamonowca do ogrodu <3
OdpowiedzUsuńOchww.. Kochany Nikki. Uwielbiam <3 Taki rozsądny. Zaopiekował się malutkim Deiem <3 So sweet *U*
Tylko mam jedno zastrzeżenie...
TY WEŹ DODAWAJ TE NOTKI CZĘŚCIEJ =,= Miesiąc już ponad minął, a ty dzisiaj dopiero z notką wyskoczyłaś xD
Kocham. KOCHAM! Nick, wiem, co możesz zrobić! Rzuć się na Dei'a.
Wciąż nie mogę zapamiętać, że całe to opowiadanie to dopiero jeden dzień... O.o Bo jeden, nie? Już trochę minęło, nim to czytałam XD
Czekam na następną, oby szybciej, niż z ostatniego na dzisiejszy *mierzy wzrokiem*... już ja tego dopilnuję!
Więc wyczekuj moich jęków XD Jakkolwiek to brzmi <3
"I'll fall forever endlessly." Kocham, raz jeszcze <3
Zapraszam do mnie ;D (niedługo nadrobię ;D)
OdpowiedzUsuńNo szczerze, to nie wiem, co napisać. Nick kompletnie mnie zaskoczył. Myślałam, że po wspólnej nocy z Deiem wreszcie do czegoś dojdzie, i po takim wyznaniu... A tu nic o.O Może kwestia tego, ze czytałam opowiadanie dawno, ale nie rozumiem, czemu aż tak bardzo Nick uparł się, żeby nie kochać. To przez Elenę?...
OdpowiedzUsuńRozdział mimo wszystko był potrzebny. Bardzo miło czytało się wspomnienia Nicka, zwłaszcza już to po zamieszkaniu w domu Deia, ale decyzji Nikuś w nieskończoność odwlekać nie może. Biedny Dei, pewno teraz nieźle cierpi żyjąc w takiej niewiedzy... No ale, jak ja lubię, gdy autorzy znęcają się nad postaciami [XD] to nie narzekam i czekam na następny rozdział ^^.
Wkońcu !!! Tak nie mogłam się doczekać tej notki. :) Ale się rozpisałaś. Nie moge z tej przygody z nickiem. Po prostu mnie ona rozwala. Nie napisze zbyt dużo bo jestem zmęczona ale wiedz że notka jak zwykle super. :D czekam na nową notke. Tobie też Duśku wesołych świąt i do zobaczenia :)
OdpowiedzUsuńHłe hłe ;D JUUUUŻ ;D
OdpowiedzUsuńGENIALNE! :D
Nie, no poważnie... w porównaniu z resztą (czyt. Teki) To było wesołe jak w cyrku xD
Świetna notka, czekam na nexta ;D
Nyan !.Notka xD Czyli faktycznie chyba Ci nie przeszkadzałam, gdy ją pisałaś, bo wyszło świetnie :) I te wspomnienia były takie przyjemne, Dei i Nick w wersji małych chłopców xD I od dzisiaj lubię Czesława, to będzie moje nowe imię :3
OdpowiedzUsuńKiedy piosenka zakończyła się po raz pierwszy, od razu uruchomiłam ją ponownie, bo wydawała się mieć urwany koniec. xD I nie mogę przestać. xD Naprawdę świetnie skomponowany utwór, idealnie wpasowany w tekst.
OdpowiedzUsuńNick się miota. Ostatnie wydarzenia, przypominanie o przeszłości, sprowadziły sny i wspomnienia. Może to coś da? Taki niewielki krok ku lepszemu? Byłoby fajnie. Dei zawsze był taki... kochany. Od małego. Kochana kruszynka, która mogła liczyć na Nicka. Z nim był od małego, czuł się bezpiecznie, więc i wiele myślał, nie zdając sobie sprawy z rodzącego się uczucia, które zakwitło. Oby nie zostało ono zdeptane, jak tlące się w nim nadzieje.
Haha, śmiech to samo zdrowie. xD
Szukałam czerwieni, która nie byłaby zbyt ciemna, ale i nie raziła w oczy. Czarne tło miało pozostać czarne, ale ten złoty nawet, nawet pasuje. xD
Hahah. xDD I kto tu ludzi rozśmiesza, co? xD Aleks na pewny by Cię chciał ;3
Ach, przypominasz mi konkurs gimnazjalny. Zapomniałabym o nim, gdyby nie to, że podczas sprzątania znalazłam nagrodę książkową i musiałam się nagłowić, kiedy ją zdobyłam... xD Trzyosobowy skład, pierwsza klasa gimnazjum i pytania z fizyki, matematyki, biologii, chemii i geografii... Adaś dobry z biologii i chemii, Fabian z fizyki, ja z geografii, a razem niepokonani z matmy... Czasami zastanawiam się, po kie licho polazłam na studia humanistyczne... Ejj no, ta piosenka działa na mnie strasznie poruszająco, no!
No wiesz? Kochana jesteś!
Oddaję Darka i Radka w całości. xD Mogą Cię na zamianę przytulać. xD
Ja mam jakieś debilne historie związane z blondynami. Słowo! Weź wyobraź sobie sytuację: wesele kuzynki. Idziesz z bratem, bo on nie ma pary i Ty też. Podczas tańców siedzisz na miejscu, bo brat nie ruszy się do szybszych kawałków. I podchodzi do Ciebie niebieskooki blondyn pytając, czy może Cię prosić do tańca. Co myślisz? To, co Hinduska z Harrego Pottera: Rękę, nogę, cokolwiek!" xD Co z tego, że w pierwszy dzień tańczył z każdą, która miała czerwoną sukienkę? Co z tego, że w drugi dzień szybko się ulotnił? Co z tego, że tydzień później spotykasz go nagle, gdy wracasz ze szkoły, a koleżanki z klasy, które widząc przywitanie (dosyć wylewne O_o) nie mogą przestać o tym mówić przez niespełna miesiąc? I w końcu co z tego, że podczas urodzin przyjaciółki i spaceru z kilkoma koleżankami po mieście spotykasz go z jakimś lustrzanym, ale starszym odbiciem samej siebie (dziewczyna miała taką fryzurę, jak ja, była mojego wzrostu i z twarzy naprawdę była do mnie podobna), skoro on ze wstydem przedstawia ją jako swoją koleżankę (po jej minie widać, że nie była zachwycona tym tytułem), Ciebie nazywając "druhną panny młodej z wesela na którym ostatnio był". Pierniczyć blondynów -- Jeżu, ale się dzisiaj uzewnętrzniam xD
Damian sobie nie radził. xD Bez Luśki wegetował. xD
Aaaw ;3 Lady Dusio! Uniżony sługa przeprasza za zawstydzenie. http://images5.fanpop.com/image/answers/2859000/2859326_1341712882147.2res_493_300.jpg
Hahahahahhah XDDD Jeśli masz małą kotkę, to gryzie Cię po to, żeby na Twojej ręce złamać ząb. xD Mój głupiutki kot stracił swoje kiełki na pięści brata. xD Nie, żeby ten mu je wybił! xD
Czyli Draco i Klaudiusz to stare, dobre małżeństwo i tyle. xD
Ksymena... Na razie się z tym uspokoiło, ale za każdym razem, gdy ktoś przeczyta listę, a potem, w trakcie zajęć zgłaszam się do odpowiedzi i profesorka chce wymówić moje imię, jeżę się jak wściekły kot. xD
Na mnie święta wpływają tak sobie. :P
Hehe, Misia zdrowieje i zaprasza na ostatni rozdział. xD
FT Island to moje motywatory. xD Bez nich ani rusz w kwestii rozdziałów, choć czasami mam ochotę wyłączyć winampa, kiedy zamiast pisać, słucham i śpiewam. xD
OdpowiedzUsuńHyy ;3 Trzeba być nieskromnym, a co! xD To zdanie o przeznaczeniu... Hm, niby zwykłe, bo to oczywistość, a tak, jak wcześniej pisałam w rozdziale - gdy wypowiada się coś na głos, brzmi to zupełnie inaczej.
Haha xD Nie wątpię w Twoją siostrzaną i dobrą opiekę, dlatego z czystym sercem oddaję Ci chłopaków (zajrzyj do mnie - są nowi bohaterowie xD)
Kochana - opisy. One są jasnym punktem, gdy nie ma się o czym pisać. Uwierz mi, że im więcej opisów, tym później dobre spostrzeżenia, że jakaś przechodząca obok mrówka była potrzebna później, bo ukąsiła (dajmy na to) Deia i chłopak miał uczulenie. xD
Łaaa ;3 Zarumieniłam Deia... Nie, że na rożnie... Jakie myśli, w ogóle O_O xDD
Pff, ludzie się nie znają. Jesteś kochana i tyle. Siostra chyba wie lepiej, nie? xD Kto mi podskoczy, ma patelnią w czerep. xD
Zabić? Ja bym takiego kotleta nie tknęła, bo by mi jeszcze zaszkodził. xD Koleżanka miała fatum z imionami, bo jej byli zawsze mieli w imieniu literę "s" (albo w przezwisku). Hmm, mój pierwszy został pobity przez kumpli z klasy, drugi miał osiem na boku (wiedziały o sobie)... aż się boję pomyśleć, co będzie dalej. xD
*__* Cóż za obrazkowa historia xD Aaale ten obrazek był fajny, Królowo! Hime sama!http://randomc.net/image/Lucky%20Star/Lucky%20Star%20-%2024%20-%20Large%2003.jpg
O tak. Gdyby moje włosy miały wygląd smoczego ogona, byłaby rzeźnia ;3 Jakby to powiedział w takiej sytuacji Natsu.. Napaliłem się! xDDD
Ja wstałam po 11. xDDD
Zapraszam na shota ;3
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział ;3
OdpowiedzUsuńTaizo miał pietra, heheh xD Nie mógł się nie zgodzić z przyjęciem (jakby nie było) syna, a z drugiej bał się, aby żona nie odebrała tego - wziąłem chłopaka, aby mieć potomka, bo ty mi go nie możesz dać. ;P Faceci są głupi i tyle. xD W większości *rozgląda się lękliwie na boki). xD
OdpowiedzUsuńWłaśnie, definicje to coś innego. Zastanawiałam się nad cytatami, jakimiś streszczeniami... ale to już wszystko było. xD Definicje to takie chyba nowe, a ja lubię zaskakiwać. Poza tym nie chcę, być Ty czy inni myśleli, że idę na łatwiznę, albo Wam nie chcę na dobre, bo lubię Was wszystkich strasznie i chcę dawać takie urozmaicenia. ;3
Red - Let it Burn miała Teki w jednym z rozdziałów lub one shotów. xD
Popatrz! U mnie dzisiaj też był taki sam cytat właśnie na przystanku. xDDD Jakaś babka biadoliła, że śnieg jest, że kierowca znów stanie źle, na co jej koleżanka: Wiesz, Kazia, bo życie to nie bajka". xDD
Hahah Chinatsu jest fajna. Opiekuńcza i dobra. Nie wiem, jak się przedstawi w przyszłości, ale póki co jest. xD Hmm, spodoba Ci się Kei, bo to taki zadzior jest, ale później może nadszarpnąć swoją reputację. ;P
Aww ;3 Siostra ma to do siebie, że kocha swoją siostrę. xDD
Arbuza? *ślini się, choć siedzi na miejscu i wodzi wzrokiem za arbuzem* Jeśli nie pisałam, że Cię kocham, to piszę, że Cię kocham. xD Ja Ci w zamian daję pyszniaste pianki, Kapłanko. xD http://s2.favim.com/orig/37/anime-curino-manga-marshmallow-marshmallows-Favim.com-298473.jpg
Lodowe włosy? Ekstra ;3
Witam, witam,
OdpowiedzUsuńrewelacja, rewelacja, Nikki się poważnie zastanawia, no i te jego wspomnienia z przeszłości, dotyczące jego jak i Dei'a czy jego brata... Trochę mi smutno,z tego powodu, że ich ojciec te lubi Nikkiego, i traktuje jak kogoś gorszego, a jakby coś się stało z którym jego synem to jego obarczył by winą... Ciekawe do jakich wniosków dojdzie, oby Dei'a nie skrzywdził. Już nie mogę się doczekać następnego....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
U mnie nowa notka. ;P
OdpowiedzUsuńZapraszam na one shota xD
OdpowiedzUsuń